World News

Plusliga. Tomasz Swędrowski wskazał największe rozczarowania i pozytywne zaskoczenia

Tegoroczny sezon PlusLigi dostarcza kibicom wielu emocji i zaskoczeń. Zespoły pokazywały zarówno swoje najlepsze, jak i najsłabsze strony, a rywalizacja o miejsca w fazie play-off i walka utrzymanie w lidze nabiera tempa. Tomasz Swędrowski, komentator Polsatu Sport w rozmowie z redakcją plusliga.pl podzielił się swoimi spostrzeżeniami na temat pierwszej połowy rundy zasadniczej. – W czołowej czwórce mogą być jakieś niewielkie przetasowania, ale status quo pewnie będzie zachowany – powiedział były siatkarz Gwardii Wrocław.

Norwid w roli sensacji, Stal rozczarowuje

Już po pierwszej części fazy zasadniczej można mówić o kilku niespodziankach. Jednym z największych pozytywnych zaskoczeń jest zespół z Częstochowy, który jak zauważył Tomasz Swędrowski w rozmowie z serwisem plusliga.pl, ma na swoim koncie 10 zwycięstw i tylko 5 porażek, co czyni go rewelacją tej rundy.  – Jest nie tylko kandydatem do gry w play-off, ale wystąpi też w ćwierćfinale TAURON Pucharu Polski, gdzie nie ma takich firm jak Asseco Resovia czy PGE GiEK Skra Bełchatów. Sprawdziłem i ostatni raz tych zespołów w rozgrywkach o Puchar Polski zabrakło przed 20 laty – podkreślił dziennikarz Polsatu Sport.

Z drugiej strony, komentator nie ukrywał też rozczarowania wynikami PSG Stali Nysa: – Myślę, że mają nie najlepiej skonstruowany skład. Wydaje mi się, że stawianie na młodego Francuza na rozegraniu, to jest trochę przeszarżowana decyzja. Oczywiście jest jeszcze doświadczony Patryk Szczurek, który jest dobrym rozgrywającym, ale chyba nie na tyle, żeby samemu pociągnąć grę – stwierdził Swędrowski. Dodatkowo wskazał na wpływ zewnętrznych czynników, takich jak powódź, które mogły negatywnie wpłynąć na dyspozycję drużyny. – Nie obstawiałem ich przed sezonem bardzo wysoko, ale wydawało mi się, że w tej szóstce kwalifikującej się do Pucharu Polski, jak wszystko się dobrze ułoży, mogą się znaleźć – skwitował komentator.

Problemy wielkich marek – Asseco Resovia

Nieoczekiwanie trudny sezon przeżywa Asseco Resovia, która z wielkim wysiłkiem walczy o miejsce w czołowej ósemce. Swędrowski podkreślił, że nierówna gra tej drużyny nie jest nowością. – Nie ma łatwych meczów dla zespołu z Rzeszowa, który gra nierówno od samego początku. Trochę mi szkoda trenera Tuomasa Sammelvuo, bo jest on przyzwyczajony do innego typu zawodników, że tak powiem. Myślę, że też powinno się w następnych sezonach zastanowić nad konstruowaniem składu, bo zdaje się, że pokutuje trochę taka myśl – jeśli kupimy wielkie nazwiska, to zespół będzie grał. Tak nie jest i inaczej trzeba konstruować zespół.– mówił Swędrowski. Komentator wskazał, że kluczem do sukcesu może być inne podejście do budowania drużyny w kolejnych sezonach. – Są dobre wzory nie tylko zagranicą, ale i w Polsce, na to jak budować zespoły. Nie same nazwiska grają, więc może to jest jakiś kierunek na kolejne lata – podsumował.

Wilfredo Leon – bomba Lublina; Patrik Indra – objawienie

BOGDANKA LUK Lublin, wzbogacona o Wilfredo Leona, zyskała ogromną siłę, co potwierdzają wyniki. – Ja sobie nie wyobrażam gry zespołu z Lublina bez Wilfredo. Chociaż wiem że to banał, ale myślę, że gdyby go zabrakło, to drużyna nie byłaby już taka mocna i ta ich gra mogłaby się troszeczkę posypać. Inni zawodnicy różnie falują ale Leon na razie robi swoje. Uderzy w ataku, 130 km na godzinę w zagrywce, dołoży wtedy kiedy trzeba i rozstrzyga mecze – mówił z przekonaniem komentator Polsatu Sport. Obecność tego zawodnika to nie tylko wsparcie na boisku, ale także dodatkowa motywacja dla reszty drużyny. Transfer Leona to był kapitalny ruch tej ekipy.

Z kolei jednym z objawień tegorocznego sezonu jest czeski atakujący Patrik Indra, który zdobywa wielkie uznanie za swoją grę w PlusLidze. Swędrowski zwraca także uwagę na powrót Milada Ebadipura, który swoim poziomem przypomina najlepsze lata gry w Bełchatowie. – Na pewno Indra jest odkryciem ligi, ale swoją markę budował sobie już wcześniej, choć to jest dla niego dopiero drugi klub zagraniczny. Idzie systematycznie w górę i w PlusLidze robi furorę. Na duży plus dla mnie jest na pewno powrót do Polski Milada Ebadipura, bo wydawało mi się, że jest już u schyłku kariery, a jednak widać jakie ma ogromne doświadczenie oraz wpływ na zespół, to przypomina najlepsze czasy grania w Bełchatowie – wskazał komentator.

Napięcie w dolnej części tabeli

W dolnej części tabeli walka jest równie zacięta. W końcu po tym sezonie do I ligi spadną aż 3 drużyny. Zespoły, takie jak GKS Katowice czy Barkom Każany Lwów pozostają w trudnej sytuacji, która może przesądzić o ich spadku z ligi.  – Odsunięto od zespołu Grzegorza Słabego, rozumiem, że trzeba było coś zrobić, ale to też nie jest wina trenera, tylko chyba po prostu otoczenia – wyraził swoją opinię Swędrowski. Komentator zwrócił też uwagę na brak zaangażowania w zespole z Lwowa. – Odnoszę wrażenie jakby nikomu tam za bardzo nie zależało i mówię tu o zawodnikach. Nikt tam ze sobą nie rozmawia w przerwach, nie ma jakiegoś wielkiego pobudzenia. Przede wszystkim na przerwach obserwuje to między setami – dodał z rozczarowaniem.

Zupełnie inną historię pisze Indykpol AZS Olsztyn. Klub, który na początku sezonu znalazł się w strefie spadkowej, teraz wychodzi na prostą pod wodzą Marcina Mierzejewskiego. – W ich przypadku najpierw było negatywnie, a teraz zaczyna być pozytywnie. Trener Mierzejewski to bardzo spokojny człowiek i nie przypuszczałem, że będzie miał aż taki wpływ na zespół, ale ma, co widać. Zobaczymy co z tego wyjdzie, bo na pewno Indykpol AZS Olsztyn zaatakuje ósemkę. Taka wielka firma przez chwilę znalazła się w strefie spadkowej i aż to kłuło w oczy – podkreślił Tomasz Swędrowski. Walka w dolnej części tabeli zapowiada się równie emocjonująco jak rywalizacja w czołówce, co dodatkowo podkreśla wyjątkowy charakter obecnego sezonu.

Zobacz również:

PlusLiga: Kartka z kalendarza. Najlepsze mecze pierwszej rundy

Artykuł Plusliga. Tomasz Swędrowski wskazał największe rozczarowania i pozytywne zaskoczenia pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.

Читайте на 123ru.net