Oko na grę: Filip Marchwiński
W materiach z cyklu „Oko na grę” w każdym oficjalnym meczu Lecha Poznań baczniej obserwowany jest przez nas wybrany wcześniej zawodnik Kolejorza. W każdym spotkaniu wybrany piłkarz zostaje poddawany naszej analizie, w tym często także statystycznej. Najpóźniej kilka godzin po meczu publikowane są wnioski na temat jego gry + ogólna ocena występu przeciwko danemu rywalowi.
W niedzielę po rzekomo „lekkiej kontuzji” trwającej przez blisko miesiąc do składu Lecha Poznań powrócił Filip Marchwiński. Jego występ od pierwszej minuty był dobrą okazją, aby „Marchewa” po raz drugi w tym sezonie znalazł się pod obserwacją w ramach cyklu „Oko na grę”.
Opis gry:
Już na wstępie można zaznaczyć, że Filip Marchwiński zanotował wczoraj karygodny występ i tak naprawdę nie wiadomo po co wychodził na boisko? Piłkarz zastępujący Afonso Sousę jedynie widniał w protokole, a Lech Poznań z nim na boisku grał w dziesiątkę. Filip Marchwiński przez 63 minuty zanotował raptem 21 kontaktów z piłką. Jako ofensywny pomocnik mający odpowiadać za kreowanie sytuacji wykonał zaledwie 11 podań, w tym 10 celnych. Oddał jeszcze 2 strzały, 2 razy wdał się w drybling, raz odebrał piłkę, wygrał 3 pojedynki na 9 stoczonych oraz 3 razy faulował.
Filip Marchwiński dał się zauważyć w 38 minucie, gdy oddał ekwilibrystyczny strzał z powietrza, który był niecelny oraz pod koniec pierwszej połowy, gdy rozprowadził akcję do prawej strony, po której niecelnie piłkę w pole karne wrzucił Joel Pereira. Zawodnik przez wiele minut nie wywiązał się z roli dziesiątki, nie był zaangażowany w grę o czym świadczy wspomniana liczba podań, w 58 minucie został zaatakowany przez dwóch zawodników Widzewa, z którymi nawet nie powalczył o piłkę. Filip Marchwiński w tej sytuacji niczym panienka bał się o swoje nogi, podskoczył, uniknął starcia z przeciwnikami, potem człapiąc po murawie został zdjęty z boiska w 63 minucie gry.
W niedzielę inni środkowi pomocnicy w postaci Jespera Karlstroma oraz Radosława Murawskiego wykonali odpowiednio 6 i 3 razy więcej podań od Filipa Marchwińskiego, mniej zagrań od wychowanka Kolejorza zaliczył tylko Alan Czerwiński, który grał przez kilkanaście minut. 22-letni piłkarz zanotował kuriozalny występ, po którym zasługuje na możliwie najniższą ocenę podsumowującą jego karierę w Kolejorzu. Filip Marchwiński wyszedł pochodzić sobie po murawie, myślami jest już gdzie indziej, w innym klubie odliczając już czas do końca sezonu 2023/2024.
Jego progres pod względem liczb w sezonie 2023/2024 nie przełożył się nawet na awans do europejskich pucharów. Liczby, które wykręcił „Marchewa” głównie na dziewiątce nic nam nie dały, przez wiele lat ten zawodnik był na siłę promowany przez klub, Maciej Skorża pokazał mu miejsce w szeregu, później John van den Brom starał się zrobić z niego piłkarza, na końcu pomocnik odejdzie stąd z niczym, bez awansu do europejskich pucharów oraz za niewielkie pieniądze. Kontrakt Filipa Marchwińskiego z Kolejorzem jest ważny do 30 czerwca 2025 roku, więc na miliony z jego transferu nie ma co liczyć. Dzięki liczbom z tych rozgrywek Lech Poznań i tak cokolwiek zarobi na tym wychowanku, który w końcu się stąd wyrwie, kibice nie będą musieli go więcej oglądać i już za tydzień wszyscy odetchniemy z ulgą.
Ocena gry: 1
> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat)
The post Oko na grę: Filip Marchwiński first appeared on KKSLECH.com.