Sparing: Tornado Trzebaw 4:4 Orły Plewiska
Pierwszy sparing za nami. Rozegraliśmy gościnnie mecz z reaktywowaną drużyną Tornado Trzebaw.
W niedzielę, 21 lipca o godzinie 12:30 nasz zespół rozegrał sparing z dobrze mi znaną drużyną Tornada Trzebaw, która reaktywowała się po kilku latach nieobecności na macie piłkarskiej. Od początku nasz team przejął inicjatywę i wyglądało to na prawdę dobrze. Szybki odbiór, dokładne wyprowadzanie piłki od swoje bramki. Cały czas próbowaliśmy grać krótką piłką po ziemi, a pod bramką rywala wykorzystywać prostopadłe podania. I właśnie na samym początku po takiej akcji, prostopadłym podania do znakomicie wychodzącego Jankesa popisał się Bartek. Jankes niekoniecznie się popisał oddając dość lekki strzał na bramkę, ale goalkeeper rywali wyraźnie nie był w formie i prowadzimy 1:0. W dalszym ciągu gramy lepiej, więc kolejne bramki wydają się tylko kwestią czasu. I tak dokładnie jest. Znakomite rozegranie piłki przez Rzeźnika i ponownie Jankes umieszcza piłkę w siatce przeciwnika. 2:0. Obraz gry się nie zmienia, co skutkuje niemal bliźniaczą akcją, jak przy pierwszej strzelonej bramce, czyli Bartek do Jankesa i jest już 3:0. W tym czasie Bartek na na naszej bramce musiał wykazać się tylko raz, aczkolwiek zrobił to wyśmienicie. Wydawało się, że takim wynikiem zakończy się pierwsza połowa, ale jednak rywale zdołali przeprowadzić jeszcze jedną akcję i po będzie w ustawieniu naszego bloku obronnego wejść w pole karne i strzałem z bliska nie dać Grabarze żadnych szans na skuteczną interwencję. Zatem 3:1 do przerwy i spore nadzieje na dobrą grę w drugiej części spotkania patrząc na dyspozycje naszej drużyny.
Bardzo źle weszliśmy w drugą połowę. Już na samym początku zostawiliśmy mnóstwo miejsca przed własnym polem karnym, co wykorzystał napastnik rywali. 3:2. Gramy coraz słabiej, ale po jednej z nielicznych kontr, ponownie precyzyjnym podania popisuje się Bartek. Adresatem tym razem jest Domin, który uprzedza obrońcę miejscowych i jest 4:2.
Od tego momentu zanikła nam cała formacja pomocy i stworzyła się duża luka w środku pola, co stwarzało ogromny problem z wyprowadzeniem piłki od własnej bramki. Zazwyczaj kończyło się najdalej na trzecim podaniu. Dodatkowo wkradł się chaos w komunikacji pomiędzy naszymi obrońcami i zaczęło to wyglądać na prawdę źle. Rywale co rusz znajdowali się w tym okresie z piłką w naszym polu karnym, co poskutkowało utratą jeszcze 2 bramek. Mecz zakończył się remisem 4:4.