Czemu prawica się cieszy?
Kłamstwo jest zawsze pierwsze. „Imigranci w Springfield zjadają wasze psy i koty!”, oświadczył w debacie prezydenckiej Donald Trump. A popierający Trumpa Elon Musk wyświetlał w dwóch stanach USA dwa wzajemnie wykluczające się sądy: w Pensylwanii, że „Kamala popiera Arabów”, w Michigan, że „Kamala popiera Izrael”. Wszystkie te kłamstwa – czy to opierające się na plotce, czy produkowane z cynizmem – wyborcom Trumpa nie przeszkadzały. A Trumpowi się opłaciły.
W roku 1974 prezydent Richard Nixon został zmuszony do ustąpienia w konsekwencji afery Watergate. Dziś poważniejsze zarzuty ciążące na Trumpie nie stanęły mu na drodze do zwycięstwa. I prawdopodobnie nigdy nie będą osądzone. Jak bowiem rozmyła się granica między prawdą a kłamstwem, tak przestała ona istnieć między cnotą a występkiem.
Kłamstwo w ustroju demokratycznym było zawsze. Istniało też w nim nadużywanie władzy. Ale demokratyczny polityk miał naprzeciw siebie prasę, ta zaś sytuowała się między poszukiwaniem sensacji a szacunkiem dla wiarygodności, między – mówiąc umownie – newsem, że „człowiek ugryzł psa”, a deklaracją: „Podajemy wiadomości dobre i złe, ale zawsze prawdziwe”. Dziś, wobec zalewu informacji w internecie, wobec treści, za które często nikt nie odpowiada, rozróżnienie „prawda czy fałsz” jest trudne. Żyjemy w czasach postprawdy, a wobec fałszu bywamy bezbronni. Tym bardziej że o atrakcyjności decyduje tak często tylko klikalność. Jednakże świat bez prawdy musiał się stać światem bez zasad.
Wszystko to znamy także z polskiego podwórka. Pamiętamy hasło „Polska w ruinie”, które niegdyś utorowało PiS drogę do władzy. Pamiętamy insynuacje: „kondominium rosyjsko-niemieckie”, „zakamuflowana opcja niemiecka”
Post Czemu prawica się cieszy? pojawił się poraz pierwszy w Przegląd.