World News in Polish

Drugie podejście do kadry obiecującego przyjmującego: Presja to przywilej

– Jeśli faktycznie będę mógł zagrać w którymś z turniejów, to chciałbym pokazać na nim jakość sportową. Podejmuję rękawicę, daję z siebie maksa. Nad tym, kogo wybrać niech zastanawia się już trener – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki przyjmujący reprezentacji Polski, Michał Gierżot.  PSG Stal Nysa z Michałem Gierżotem w składzie zajęła 7. miejsce […]

Artykuł Drugie podejście do kadry obiecującego przyjmującego: Presja to przywilej pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.

– Jeśli faktycznie będę mógł zagrać w którymś z turniejów, to chciałbym pokazać na nim jakość sportową. Podejmuję rękawicę, daję z siebie maksa. Nad tym, kogo wybrać niech zastanawia się już trener – powiedział w rozmowie ze Strefą Siatkówki przyjmujący reprezentacji Polski, Michał Gierżot. 

PEWNOŚĆ SIEBIE

Twoim zdaniem miałeś lepszy czy gorszy sezon klubowy niż poprzedni?

Michał Gierżot: – Myślę, że był podobny. Pewnie gdybyśmy weszli głębiej w liczby i statystyki, to może już nie był specjalnie gorszy, a raczej wskazałbym w tę lepszą stronę. 

Ja osobiście czułem się pewniej, czasem gorzej. Niektóre elementy były inne, ale może to efekt oczekiwań. Nie chcę mówić, że wszedłem do PlusLigi z przytupem, ale chyba ponad swoje oczekiwania, na pewno mniej się po mnie spodziewano, między innymi w klubie. Możliwe, że ja spodziewałem się takiego samego przeskoku w tym sezonie. 

Niestety, nie zawsze tak to działa. Czasem człowiek robi trzy kroki w przód, a czasem tylko pół. Ważne, żeby były one w odpowiednim kierunku – do przodu. Ja uważam, że te kroki zrobiłem i moim zdaniem to po prostu jeden mniejszy krok. Podsumowując, w sumie uważam, że sezon był lepszy.

Nie jest tajemnicą, że najmocniej musisz pracować nad przyjęciem. Jak się czujesz w tym elemencie? 

– Pewniej czuję się po prostu w tym wszystkim. To jest bardzo skomplikowana kwestia, bo nie mówimy tylko o przyjęciu. Każdy element chcę poprawiać, i atak, i blok. Zwłaszcza w bloku moim zdaniem mam dużo niedociągnięć jak na swój wzrost i nie wykorzystuję tego w pełni. Do tego dochodzi obrona, wystawa piłki sytuacyjnej.Nie mam elementu, z którego jestem zadowolony, żebym powiedział, że już tak może być, to mi wystarczy być taki, jaki chcę. Pracuję nad wszystkim – jeden element to nie jest całokształt siatkarza.

BEZ ZMIANY POZYCJI

Pojawiały się takie głosy o ewentualnej zmianie pozycji, ale z tego, co kojarzę, ty się może nisz, że bronisz rękami i nogami, ale to nie jest coś, co rozważasz.

– Jeśli podejdziemy czysto sportowo, to nie wiemy, co będzie za 5 lat, gdybym teraz zaczął grać na pozycji atakującego. Ja w ogóle nie chcę się nad tym zastanawiać, bo jest jeden bardzo prosty powód, o którym wiele ludzi zapomina. Mam ogromną frajdę z gry jako przyjmujący. Lubię przyjmować, cieszę się tym, choć wychodzi mi to czasem z różnym skutkiem. 

Najzwyczajniej w świecie sprawia mi to radość, trenuję z uśmiechem, uśmiecham się jak gram i szczerze mówiąc, w ogóle nie rozmyślam nad zmianą pozycji. Hipotetycznie, gdyby ktoś mi teraz powiedział, że na 100 % będę lepszym atakującym, to jestem w stanie postawić radość ponad jakość. Uważam, że to o wiele ważniejsze. 

To dla mnie idzie trochę w parze, bo moim zdaniem, jeżeli człowiek ma więcej radości z tego, co robi, to będzie w tym lepszy pod względem jakości. Nie ma w ogóle żadnego tematu, przynajmniej w mojej głowie. Nie mam takich myśli, jestem pewny siebie, wierzę w siebie i wiem, że droga, którą widzę przed sobą, jest dobra.

OBY BEZ PECHA

Rok temu również byłeś w kadrze, ale z gry w Lidze Narodów wykluczyła cię kontuzja. Jakie masz teraz oczekiwania? 

– Miałem jechać na pierwszy turniej Ligi Narodów, ale pojawiła się kontuzja. Przez cały sezon ominąłem może dwa tygodnie treningów i zdarzyło się to akurat wtedy. Także no szczęście w nieszczęściu, że to sobie zrobiłem w trakcie kadrze, ale teraz przyjechałem tutaj w zdrowiu przede wszystkim.

Chcę się pokazać,i jeśli faktycznie będę mógł zagrać w którymś z turniejów, to chciałbym pokazać na nim jakość sportową. Podejmuję rękawicę, daję z siebie maksa. Nad tym, kogo wybrać niech zastanawia się już trener. Ja chcę pojechać wszędzie, choć wiem, że będzie o to trudno. Bez względu na to, co się stanie, nie będę rozczarowany. Jeżeli plan dla mnie jest taki, że będę tylko trenować, to będę trenować na maksa. 

Jestem tutaj jednym z wielu żołnierzy i będę z uśmiechem robić wszystko. Grać w igrzyskach olimpijskich czy trenować w Spale przez półtora miesiąca. Nie ma to dla mnie znaczenia.

Czyli nie dostaliście jeszcze dokładnej rozpiski?

– Nie dostaliśmy. Myślę, że każdy osobiście na ten temat rozmawiał z trenerem. Ja nie chcę zbyt wiele zdradzać. Nie dlatego, że to tajemnica, ale zawsze jest jedna zmienna – to wielokrotnie podkreślał trener Grbić, że wiele się może zmienić. 

Ja dobrze to rozumiem. Dojedzie ktoś, kto będzie lepszy, niż oczekiwano, ktoś przyjedzie i będzie gorszy. Na pewno sporo się będzie działo, ale oby było jak najwięcej pozytywnych niespodzianek w kadrze niż rozczarowań. Nic nie jest wykute w stali i nie ma jeszcze ostatecznej decyzji, kto gdzie pojedzie. Wszystko się zmienia.

Dużo dała ci ubiegłoroczna uniwersjada? 

– To już o wiele milszy akcent kadrowy. Przede wszystkim byłem w pełni zdrowia, a będę na każdym kroku podkreślał, że ono jest najważniejsze. Lepiej grać w najniższym stopniu rozgrywkowym niż nie trenować czy być kontuzjowanym w reprezentacji Polski. 

To był turniej inny niż te, na jakich byłem wcześniej, wszystkie odbywały się w Europie. Do tego dość blisko: Czechy, Polska, Bułgaria. Zbyt wiele egzotyki nie było. Jedziemy zwiedzać, tylko grać w siatkówkę , to jest najważniejsze. Trzeba pamiętać, że człowiek wraca po treningu, wraca po meczu i to otoczenie też do niego przesiąka. To również wpływa na drużynę, a trzeba pamiętać, że przyjechaliśmy do Chin około tydzień przed pierwszym meczem. 

Mieliśmy dużo okazji, żeby zwiedzić taką kulturę azjatycką. Jestem jej naprawdę wielkim zwolennikiem. Bardzo lubię te wschodnie strony: Chiny, Korea Południową i chcę  jeszcze tam wrócić już na własną rękę. 

Siatkarsko również dało mi to bardzo dużo. Nie deprecjonując niektórych przeciwników, to poważne granie się zaczęło od półfinału. Uważam, że była duża różnica poziomów, ale również z tego względu, że przyjechaliśmy porządnie przygotowani. Poprzeczkę zawiesiliśmy wysoko, zdarzyliśmy się trochę ze ścianą w finale. Graliśmy na bardzo wysokim poziomie. Myślę, że ten finał z Włochami był na poziomie spotkania PlusLigi, niestety z rezultatem korzystnym dla Italii. To boli, ale sam wyjazd oceniam bardzo pozytywnie.

PRESJA TO PRZYWILEJ 

Dwa sezony temu okrzyknięto cię najbardziej obiecującym przyjmującym. Czujesz z tego względu jakąś presję? 

– Dla mnie presja to jest przywilej. Przywilej tego, że ludzie wiele od ciebie oczekują, bo widzą w tobie coś dużego. Ja to rozumiem i wiem, że mam czemu podołać. Bardzo się z tego cieszę. Nie wiem, czy spełniam oczekiwania, czy nie. Choć nie do końca zawracam sobie tym głowę.

Chcę patrzeć w lustro i być szczęśliwy z tego, kim jestem. Na razie mi się to wszystko udaje. Bardzo się cieszę, że jest na mnie taka odpowiedzialność. Jak wspomniałem, presja to jest przywilej ludzi, od których się czegoś oczekuje. Którzy z natury są stworzeni do wielkich rzeczy. Ja wierzę, że ja taką osobą jestem.

Artykuł Drugie podejście do kadry obiecującego przyjmującego: Presja to przywilej pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.

Читайте на 123ru.net