Pliński o sytuacji w Nysie: Docierało do mnie, co może się za chwilę wydarzyć
– Zagramy dla naszych wspaniałych kibiców. Nie wyobrażam sobie, abyśmy nie zostawili serducha na boisku – powiedział w Kanale Sportowym Daniel Pliński, szkoleniowiec PSG Stali Nysa, która powoli wraca do gry, choć nadal angażuje się również w pomoc w Nysie, która została dotknięta przez powódź.
Warto wierzyć w ludzi
W ostatnich dniach wiele regionów w południowo-zachodniej Polsce zmaga się z wielką wodą. Na szczęście ludzie nie pozostają obojętni na tragedię innych ludzi, dążąc im z pomocą. – Tragedia, która się wydarzyła, sprawiła, że wiele miejscowości zostało zalanych, ale odczuwam dumę z ludzi, którzy pomagają innym. Nikt nie kalkuluje, każdy rusza do pomocy i to jest najpiękniejsze. To daje mi kolejnego kopa w życiu, że warto wierzyć w ludzi – powiedział trener PSG Stali Nysa, Daniel Pliński.
Wszystkie ręce na pokład
Żywioł nie oszczędził również Nysy. Działacze, zawodnicy i sztab szkoleniowy PSG Stali zaczęli działać wraz z innymi mieszkańcami Nysy, aby uchronić ją przed wielką wodą. – Wyszliśmy z założenia, że nie będziemy oglądać telewizji i jeszcze bardziej się stresować. Ruszyliśmy więc na wały, aby pomóc. Byłem pod wielkim wrażeniem tego, ile osób zgłosiło się do pakowania i noszenia worków. Dzięki temu szybciej płynął nam czas. Przestaliśmy się tak stresować, bo byliśmy blisko tego wszystkiego. Lęk zaczął odchodzić, a przychodziła duma – opowiada trener ekipy z Opolszczyzny.
Ogromne wrażenie zrobili na nim ewakuujący się ludzie w Nysie. – Widziałem, jak woda rozbija się o most. Padał deszcz. Przez most dzieci przechodziły z rodzicami, mając maskotki w rękach. Widać było zwierzęta w koszykach i na smyczy. To było coś nieprawdopodobnego. Docierało do mnie, co może się za chwilę wydarzyć – dodał.
Powrót do gry
Mimo że niektóre kluby PlusLigi mają już rozegrane po dwa mecze w nowym sezonie, to Stal wkroczy do gry dopiero w najbliższych dniach. Pierwsze spotkanie rozegra w najbliższy poniedziałek w Katowicach, gdzie zmierzy się z GKS-em . – Nie trenujemy dłużej niż półtorej godziny, bo mieliśmy cztery dni przerwy, a przed nami pierwszy oficjalny mecz w PlusLidze w tym sezonie, a chciałbym, aby zawodnicy nie odczuwali bólu. Cały klub bardzo mocno zaangażował się w pomoc, ale poprosiłem zawodników, aby już odpoczywali i skoncentrowali się na meczu w Katowicach, który czeka nas za 3 dni. Natomiast my jako sztab i pracownicy klubu będziemy pomagać dalej – zadeklarował Pliński.
Na pewno nyskim siatkarzom nie będzie łatwo szybko odnaleźć meczowy rytm po wydarzeniach, które miały miejsce w ostatnich dniach. Muszą jednak powoli wracać do rzeczywistości i spróbować wywalczyć punkty w Katowicach. – Zagramy dla naszych wspaniałych kibiców. Nie wyobrażam sobie, abyśmy nie zostawili serducha na boisku. Oczywiście, sport rządzi się swoimi prawami, a boisko wszystko zweryfikuje. GKS jest po dwóch przegranych meczach, ale dwa sety w Warszawie zagrał na dobrym poziomie i było widać, że wskoczył na właściwy rytm, a my jego dopiero będziemy szukać w najbliższych tygodniach – zakończył Daniel Pliński.
Zobacz również:
Trener Stali Nysa: Wszystko wraca do normalności
Artykuł Pliński o sytuacji w Nysie: Docierało do mnie, co może się za chwilę wydarzyć pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.