Polski atakujący dobrze czuje się w Niemczech: Nie brakuje mi tu niczego (wywiad)
Michał Superlak rozpoczął niedawno swój trzeci sezon w barwach VfB Friedrichshafen i jest czołową postacią w zespole. W rozmowie ze Strefą Siatkówki atakujący opowiedział o celach na nowy sezon, współpracy z nowym sztabem szkoleniowym oraz o tym, jak czuje się za naszą zachodnią granicą.
W rozmowie ze Strefą Siatkówki Michał Superlak opowiedział o:
· Chęci detronizacji Berlin Recycling Volleys
· Celach na ten sezon
· Współpracy ze sztabem
· Czy zastanawiał się nad przedłużeniem umowy?
Właśnie rozpoczął pan swój trzeci sezon w barwach VfB Friedrichshafen. Po dwóch srebrnych medalach apetyt na zdetronizowanie Berlin Recycling Volleys jest ogromny?
Michał Superlak: – Oczywiście, że apetyt jest ogromny, ale musimy zdawać sobie, że aby pokonać zespół z Berlina w serii do 3 zwycięstw potrzebna jest ciężka praca na przestrzeni całego sezonu, a nie tylko skupienie się na tej ostatniej finałowej serii. Uważam, że w zeszłym sezonie największą różnicę zrobiło to, że po dwóch wygranych zaczęliśmy dość wyraźnie odstawać fizycznie w porównaniu do ekipy z Berlina. Dodatkowo mają oni bardzo szeroki skład i trzeba być gotowym na wiele wariantów ich gry, co dodatkowo utrudnia przygotowanie się do takich spotkań.
W tym sezonie po roku przerwy klub wraca na europejskie salony. Ze względów regulaminowych zagracie nie w Lidze Mistrzów, a Pucharze CEV. Macie określone cele, jeżeli chodzi o te rozgrywki?
– Celów jako takich sztab ani zarząd klubu nie przedstawił. Nasze cele będą zapewne ustanawiane po poznaniu rywali w kolejnych fazach. Jak wiadomo Puchar CEV w odróżnieniu do Ligi Mistrzów cechuje się tym, że nie ma fazy grupowej i rywala poznaje się dopiero po przejściu kolejnej rundy więc trzeba mieć też trochę szczęścia, żeby nie wpaść zbyt szybko na zespoły z Polski czy Włoch.
Zaczęliście od dwóch zwycięstw i jednej porażki. Jak na chwilę obecną należy ocenić formę waszej drużyny i ile jeszcze brakuje do założonego przez was optimum?
– Myślę, że do osiągnięcia pełnego potencjału drużyny jeszcze brakuje dość sporo. Mamy ciągle trochę problemów zdrowotnych, które utrudniają wdrażanie zawodników w zupełnie nowy system gry na jaki zdecydował się Adam. Potrzeba nam jeszcze trochę czasu razem na boisku, żeby nabrać odpowiednich nawyków, tak aby w czasie akcji nie myśleć o tym, co powinno się robić w tej chwili tylko aby następowało to niejako automatycznie. Uważam, że idziemy w dobrą stronę i z każdym tygodniem widać progres w rozumieniu gry i w pokazywaniu tego na boisku.
Decyzja o pozostaniu w klubie była podjęta bez zawahania, czy jednak brał pan pod uwagę inne opcje, chociażby powrót do Polski?
– Oczywiście, że rozważałem różne opcje, jednak żadna z drużyn nie była na tyle konkretna, aby sprawić, żeby rozmowy poszłyby dalej. Dostałem bardzo konkretną propozycję przedłużenia umowy w Niemczech, a jako, że nie brakuje nam tutaj niczego jako rodzinie, postanowiliśmy zostać przynajmniej jeszcze jeden sezon.
Jak układa się współpraca z nowym szkoleniowcem, Adamem Swaczyną i jakie znaczenie dla pana ma fakt, że trenerem jest teraz rodak?
– Moja współpraca ze sztabem układa się bardzo dobrze. Znam zarówno Adama jaki i Damiana (Musiaka przyp.red.) jeszcze z czasów gry w Kielcach, więc nie potrzebowaliśmy czasu na poznanie się ani tak zwane „dotarcie”. Wzięliśmy się jak najszybciej do pracy.
Niektórzy uważają Bundesligę, za niezbyt atrakcyjną z racji tego, że poza wami i zespołem z Berlina pozostałe ekipy są zdecydowanie słabsze. Jakie są pańskie odczucia, jeżeli chodzi o poziom sportowy ligi?
– Poziom zależy bardzo od tego, w którą część ligi spojrzymy. Różnica między czołówką a drugą połową tabeli jest dość wyraźna, niemniej jednak zespoły ze środka tabeli bardzo często stawiają na rozwój młodych zawodników, jak chociażby Tobias Brand czy Erik Rohrs (którzy potem wyjechali do czołowych klubów w Europie przyp. red.), do tego dochodzi sporo zawodników z uczelni ze Stanów Zjednoczonych czy Kanady. Bardzo często zespoły te są na poziomie, który zmusza te najsilniejsze drużyny do zagrania na maksimum swoich możliwości, bo jak przekonaliśmy się już w tym sezonie, gorszy dzień może kosztować utratę cennych punktów na koniec sezonu.
Czy po dwóch sezonach i rozpoczętym trzecim może pan już śmiało powiedzieć, że decyzja podjęta w 2022 roku o wyjeździe do Niemiec okazała się strzałem w dziesiątkę?
– Myślę, że była to znakomita decyzja, ponieważ dostałem to czego szukałem w zespole, czyli dużo czasu gry i drużynę, która w moim pierwszym sezonie grała w rozgrywkach Ligi Mistrzów. Po sezonie w Warszawie, w którym nie grałem, dostałem tyle szans na grę, aby być zadowolonym. Szukałem drużyny, w której będę mógł sprawdzić się w roli jednego z liderów zespołu. Takie doświadczenie dało mi bardzo wiele w kontekście nie tylko siatkarskim, ale zarówno mentalnym, jak radzenie sobie z presją w czasie meczów, jak i bycie jednym z bardziej doświadczonych zawodników w czasie treningów, gdzie trzeba wiedzieć też jak zachowywać się jako jeden z ważnych zawodników drużyny.
Czy po takim czasie przywykł już pan do pracy i ogólnie codziennej komunikacji głównie w obcym języku?
– Tak, dostosowałem się do tego bardzo szybko, ponieważ głównym językiem jest język angielski. Ze względu na regulamin ligi, w którym nie ma limitu obcokrajowców liczba Niemców z zespołach jest mocno ograniczona, a jak już wspomniałem wcześniej zespoły chętnie sięgają po młodych zawodników z uniwersytetów z Ameryki Północnej. Jednak w tym sezonie używam zdecydowanie więcej języka polskiego, głównie ze względu na to, że ze sztabem w większości sytuacji rozmawiamy po polsku.
Zobacz również:
Podsumowanie trzeciej kolejki Bundesligi
Artykuł Polski atakujący dobrze czuje się w Niemczech: Nie brakuje mi tu niczego (wywiad) pochodzi z serwisu Strefa Siatkówki - Mocny Serwis.