Wygrana Sabalenki, a potem takie wieści. Co za katastrofa, aż trudno uwierzyć
Pod nieobecność Igi Świątek i po odpadnięciu Jessiki Peguli trudno było sobie wyobrazić podczas Wuhan Open bardziej elektryzujące starcie niż to, do którego doszło w sobotę między Aryną Sabalenką oraz Coco Gauff, czyli między obecną (jeszcze) "dwójką" i "czwórką" światowego rankingu. Z tej rywalizacji zwycięsko wyszła ostatecznie Białorusinka, a jej rywalka nie tylko musiała przełknąć gorycz porażki ale i... zmierzyć się z faktem, że pobiła w tym sezonie pewien swoisty antyrekord.