Biało-Czerwoni podsumowali mecz z Finlandią

Porażka z Finlandią przedwcześnie zakończyła udział reprezentacji Polski w turnieju kwalifikacyjnym w Walencji. Po meczu Biało-Czerwoni byli wyraźnie przybici, w dalszym ciągu poszukując w głowach przyczyn porażki, ale opuszczając halę Pabellon Municipal Fuente San Luis, spotkali się z ciepłym przyjęciem ze strony kibiców, którzy na Półwysep Iberyjski przybyli z różnych stron świata.

Mecze KoszKadry regularnie przyciągają na trybuny kibiców w Polsce. Z każdym rokiem grupa osób podążających za naszą koszykarską reprezentacją jest jednak większa, co dobrze było widać w Walencji, gdzie wokół boiska nie brakowało polskich akcentów.

Po meczu, mimo porażki, nasz zespół spotkał się z ciepłym przyjęciem ze strony kibiców, cały czas w głowach rozpamiętywał jednak porażkę z drużyną z północnej Europy. Niestety nie pierwszą z ekipą Sasu Salina i spółki.

33-letni rozgrywający w Hiszpanii gra już od 9 lat. Przez moment mogło się wydawać, że nie będzie mu dane zagrać w Walencji, bo z powodu problemów zdrowotnych opuścił spotkanie z Bahamami. W meczu z Polską jednak przebywał na parkiecie blisko 28 minut i choć nie był bohaterem zawodów, zdobył kilka istotnych punktów i miał ważne podania.

Do początku czwartej kwarty zawody układały się jednak po myśli Polaków, którzy mieli przewagę na tablicach, lepiej wykonywali też rzuty z dystansu. Niestety od wyniku 74:60 i trójce Jarosława Zyskowskiego, coś zacięło się w grze naszej drużyny.

- Zabrakło nam zimnej głowy oraz dobrej egzekucji rzutów wolnych. W czwartek kwarcie pojawił się chaos w ataku, gdy oddawaliśmy ciężkie, nieprzygotowane rzuty. Wiedzieliśmy, że oni będą walczyć do końca. Długo kontrolowaliśmy tablicę, ale w końcówce tego zabrakło - wyliczał Michał Sokołowski. - Przegraliśmy jednym punktem, nie trafiając 14 rzutów wolnych - dodał skrzydłowy.

Właśnie na problemy w rzutach za jeden punkt zwracał również uwagę Mateusz Ponitka. - Jako zespół źle egzekwowaliśmy rzuty wolne. Koniec końców to się potem zemściło. Jeden, dwa celne rzuty więcej i to my cieszyli byśmy się z wygranej i przygotowywali na sobotę - przyznał kapitan Biało-Czerwonych.

Zawodnikiem trudnym do zatrzymania przez Polaków okazał się w czwartej kwarcie Alexander Madsen, który w dziesięć ostatnich minut podstawowego czasu gry uzbierał 13 punktów, trafiając m.in. trzy próby z dystansu. Zwłaszcza seria dwóch trójek mocno podbudowała rywali. - To ich podniosło na duchu. To jest zespół, który bazuje głównie na rzucie za trzy punkty i ofensywnej zbiórce, a my w końcówce tego nie wyeliminowaliśmy - przyznał Ponitka.

- Ostatnie dwie minuty to była loteria. Oni zdobywali punkty, my zdobywaliśmy punkty. Równie dużo było spornych sytuacji na sam koniec - zauważa kapitan KoszKadry.

Po tym, gdy po dwóch celnych rzutach wolnych Madsena Finowie wyszli na drugie w czwartek prowadzenie, ostatnią akcję przy wyniku 88:89 przeprowadzili Polacy. Piłkę otrzymał A.J. Slaughter, który finalnie i tak został najlepszym punktującym reprezentacji (21 punktów i 7 na 11 z gry oraz 4 na 4 za jeden punkt), ale z półdystansu się pomylił. - AJ był w gazie dzisiaj, daliśmy mu rzut. Wcześniej ja oddałem swój. Wszystko wyglądało dobrze, ale piłka nie wpadła do kosza na sam koniec. Szkoda, bo walczyliśmy dobrze. Zostawiliśmy serce na boisku, niestety nie przełożyło się to na wygraną - przyznał Ponitka.

- W ostatnich minutach nie egzekwowaliśmy naszej gry w ataku, popełniliśmy przy tym straty. Nie zastawialiśmy tablicy, a w takich, bliskich meczach, ma to znaczenie. Rywale trafili sporo trudnych rzutów, to ich pobudziło. Co czuję po meczu? Miks emocji. Być może był to mój ostatni występ w kadrze - powiedział po zawodach wyraźnie przybity A.J. Slaughter.

A.J. Slaughter, razem z Mateuszem Ponitką i Michałem Sokołowski doskonale pamiętał porażkę z Finlandią w Helsinkach, podczas EuroBasketu 2017, gdy nasz zespół przegrał po dwóch dogrywkach, choć na 100 sekund przed końcem prowadził różnicą 9 punktów. - Przegrywamy z tą reprezentacją po raz kolejny. Nie wiem, czy dziś byliśmy blisko, czy też bliżej byliśmy w Finlandii. Obie porażki bolą tak samo - powiedział Sokołowki.

Kilkanaście miesięcy później cieszyliśmy się z ósmego miejsca Polaków na mistrzostwach świata. Z Finami o punkty przegraliśmy także podczas udanego dla naszej drużyny EuroBasketu 2022, miejmy więc nadzieję, że wyniki z Walencji, przełożą się na sportową złość całej drużyny i zaprocentują podczas przyszłorocznego EuroBasketu 2025, którego jednak z grup odbędzie się w Katowicach.

 

Читайте на 123ru.net