Bożydar Iwanow wspomina Franciszka Smudę. "Jedyny taki piłkarski dyrygent"

O zmarłych albo mówi się dobrze, albo nie mówi się wcale. Ale wspominając Franciszka Smudę, nie muszę się gryźć w język albo omijać jakaś nieprzyjemną dla mnie historię. Przez te ponad trzydzieści lat, kiedy przecinały się nasze drogi, zapamiętałem jego szczery szeroki uśmiech, oznaczający, że naprawdę cieszy się, że mnie widzi. Męski, ale przyjazny uścisk dłoni. Wiele pełnych dowcipów stwierdzeń, z których część nie nadaje się do publikacji.

Читайте на 123ru.net