Biło się o niego pół Polski. Została mu ostatnia deska ratunku
Piotr Pawlicki jeszcze kilka lat temu mógł przebierać w ofertach, żądać wysokich stawek, bo jego nazwisko znajdowało się w notesach większości prezesów PGE Ekstraligi. Żużlowiec od dłuższego czasu nie może jednak wrócić do najwyższej formy, a efekt tego jest taki, że co roku zmienia kluby. W tym roku miał na stole tylko dwie opcje, które były dalekie od ofert marzeń. Jak tak dalej pójdzie, to wkrótce może mieć problem z pracą w najlepszej lidze świata.