Powiedział: "muszę coś zrobić" i otworzył ogień. Nie żyje pięć osób
Najpierw w barze stawiał wszystkim kolejki, a potem opuścił towarzystwo, mówiąc tajemniczo: "Muszę coś zrobić". Nikt nie przypuszczał, że 51-letni emerytowany żandarm wyruszył z misją zabijania do domu spokojnej starości. Media donoszą, że z jego rąk zginęła matka oraz cztery inne osoby. Po dokonaniu zbrodni mężczyzna wrócił do baru i spokojnie sączył trunki. Chorwacja jest w szoku!